Recenzja filmowa: Czarna Wdowa (PLAKAT) - Reporter-24.pl
Wiadomości
wszystkie

Recenzja filmowa: Czarna Wdowa (PLAKAT)

Recenzja również na: mediakrytyk.pl

Nasze poprzednie recenzje alfabetycznie

Plakat i informacje o filmie w mediakrytyk.pl

 

Długo trzeba było czekać na solowy film jednego z najważniejszych członków Avengersów Natashy Romanoff. I nie wszystko można zwalić na niekończącą się pandemię. Pierwotnie film miał wejść na ekrany rok temu, a to i tak dość późno. Po prostu wcześniej panowała opinia, że film z kobietą-super bohaterką nie przyniesie kokosów. Dopiero jak konkurencja wypuściła „Wonder Woman” i zgarnęła miliony, dotarło do producentów, że do kina chodzą nie tylko seksiści.

Można by się cieszyć, że bez względu na okoliczności w końcu dostaliśmy ten film. Jednak zważywszy na to, że w „Endgame” los Natashy został rozstrzygnięty i w jej solowym filmie oglądamy dużo wcześniejsze wydarzenia, napięcia i stawki tak naprawdę już nie ma. Co mnie jednak najbardziej tu uwiera, to niewykorzystanie potencjału bardzo obiecujących nowych bohaterów. David Harbour w roli Red Gardiana rozsadza ekran swoją osobowością, ale jak się tak przyjrzeć, to nie ma on właściwie wpływu na fabułę. Główny Zły, w którego wcielił się Ray Winstone jest przerażający i brutalny, jednak pojawia się na ekranie ledwie na kilka minut. Najbardziej jednak zmarnowano Taskmastera. Ze wszystkich możliwości wybrano tę najgorszą i z pewnością najbardziej ckliwą. Wielka szkoda.

A tak w ogóle to film mi się podobał. Jeżeli trochę psioczę na to i owo, to tylko dlatego, że Czarna Wdowa to jedna z moich ulubionych bohaterek, bardzo lubię Scarlett Johansson w tej roli i marzył mi się doskonały film dla niej, tym bardziej, że to już ostatni, w którym będziemy mogli ją podziwiać. Temu filmowi daleko do doskonałości, ale i tak daje dużo frajdy przy oglądaniu, a mnie o to przede wszystkim chodzi, kiedy sięgam po Marvel Cinematic Universe. Dlatego nie przeszkadza mi, że ten film jest właściwie „zbędny”, bo nie zmienia niczego w układance i układzie sił tego uniwersum. Nie przeszkadza mi też łamanie praw fizyki, ani fakt (jak to jeden z pasjonatów skrupulatnie policzył), że Czarna Wdowa powinna tu zginąć dziewięć razy. Podobają mi się sceny walki, mimo że nie ma tu nic takiego, czego nie oglądalibyśmy wcześniej. I choć zdaję sobie sprawę z wielu niewykorzystanych szans, to też muszę przyznać, że na napisach początkowych serce mi drgnęło, gdy pojawiło się logo Marvela. Po prostu się stęskniłam.

(Ala Cieślewicz)

Reż. Cate Shortland

Ocena: 7/10